Mariusz Błaszczak, szef spraw wewnętrznych, zabronił podwładnym składania kwiatów pod pomnikiem Krzysztofa Kozłowskiego stojącym na terenie MSW. Ale w przededniu trzeciej rocznicy śmierci twórcy MSW wolnej Polski zrobili to dawni szefowie służb specjalnych.
Trzy lata temu, 26 marca 2013 roku, po ciężkiej chorobie, zmarł Krzysztof Kozłowski – współtwórca „Tygodnika Powszechnego”, uczestnik negocjacji przez Okrągłym Stole jako szef tzw. „stolika medialnego”, później pierwszy szef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i jego służb specjalnych po upadku komunizmu, wieloletni senator RP i wicenaczelny „Tygodnika”.
Po jego śmierci z inicjatywy „Społecznego komitetu na rzecz upamiętnienia śp. Krzysztofa Kozłowskiego”, w skład którego weszli między innymi Tadeusz Mazowiecki, Andrzej Milczanowski, Wojciech Brochwicz, Jerzy Miller czy Henryk Woźniakowski, stanęło na dziedzińcu MSW w Warszawie przy ul. Batorego 5, popiersie Kozłowskiego wykonane z brązu. Środki pochodziły z datków. Odsłonięcia dokonał minister spraw wewnętrznych i koordynator służb specjalnych Bartłomiej Sienkiewicz. W uroczystości udział wzięli między innymi: wdowa po Krzysztofie Kozłowskim, Alicja Kozłowska, a także przedstawiciele formacji podległych MSW i służb specjalnych.
Popiersie Krzysztofa Kozłowskiego
Z okazji tej rocznicy śmierci władze działającej przy MSW Fundacji Pomocy Rodzinom Funkcjonariuszy i Pracowników UOP i ABW, zrzeszające wszystkich byłych i obecnych szefów MSW, UOP i ABW, zapragnęły złożyć wieniec pod tym pomnikiem. Jednak minister Błaszczak (ur.: 19 września 1969) zabronił podwładnym uczestnictwa w tej uroczystości. W tej sytuacji 22 marca po posiedzeniu Fundacji Krzysztof Bondaryk (szef ABW w latach 2008-2013) wraz z innymi byłymi szefami służb złożyli kwiaty w swoim imieniu, nie kierując się rzecz jasna poleceniami min. Błaszczaka.
Trudno nie powstrzymać się od osobistego komentarza do tej sytuacji.
W cieniu walki o Trybunał, w cieniu represji dziejących się w mediach, w cieniu smoleńskiego szaleństwa i bajek o broni elektromagnetycznej, dzień po dniu dzieje się w Polsce niegodziwość.
Krzysztof Kozłowski dla wielu, którzy zakładali portal Polska ma Sens – był po prostu Mistrzem. Zresztą faktycznie, bez jego udziału i wsparcia, nasz portal pewnie by nie powstał. A przecież liczba ludzi, dla których był wzorem, jest przeogromna. Nic dziwnego – swoją pracą w „Tygodniku Powszechnym”, a potem – na rzecz wolnej Polski, wywarł pozytywny wpływ na tysiące obywateli.
Kiedy „Tygodnik” rozpaczał piórem Kozłowskiego, na ile pozwalała cenzura, nad krwią pomordowanych w Grudniu 1970 roku – Mariusz Błaszczak moczył pieluchy. Kiedy w 1981 roku po wybuchu stanu wojennego Kozłowski rozmawiał o przyszłości Polski w Watykanie ze swym przyjacielem Janem Pawłem II – Mariusz Błaszczak płakał za „Telerankiem”. Kiedy Kozłowski wykłócał się z komunistami o wolność mediów podczas obrad Okrągłego Stołu w lutym 1989 roku, Mariusz Błaszczak jako pierwszoroczniak bohatersko działał w Niezależnym Zrzeszeniu Studentów.
Późne urodzenie może być zarówno zaletą, jak i obciążeniem. I niepoważne byłoby wnioskowanie o charakterze z daty urodzenia. Ale niezauważanie hańbiącej małości dopiero byłoby niepoważne.